Czasami przypływ myśli pojawia się tak sam z siebie, niespodziewanie, nieproszony i zalewa mi umysł w najmniej odpowiednim momencie. Jest on wtedy tak poetycki, gramatyczny i poprawny, że aż sama się sobie dziwię, bo tak nagle - z mojej głowy - wylewają się tak trafne opisy otaczającej mnie, czasem przerażająco smutnej, czasem zachwycająco pięknej rzeczywistości. Gdyby tylko udało mi się to później tak ładnie przelać na kartkę... Ale gdy już zabiorę się za pisanie, patrzę na papier czy monitor i żadne sensowne zdanie do tego pustego łba - niestety - mi nie przychodzi. Kiedy jednak uda mi się coś na klawiaturze wystukać, czytam te znaczki z nadzieją, że siedzi we mnie - gdzieś głęboko ukryty - drugi Sienkiewicz czy Baczyński, ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu okazuje się, że jednak nie. Pisanie jest jednak trudną sztuką - myślę, i od razu żałuję, że w szkole nie przyłożyłam się bardziej do czytania lektur, bo przecież ktoś włożył wiele wysiłku aby nadać utworowi kształt dzieła literackiego. A nie jest to proste. Nie będę więc udawać, że się na tym znam, bo nie znam się w ogóle, ale odczuwam niepohamowaną potrzebę, aby pisać.
Dodaj nowy wpis